Z moim PONcalem Asią spotkałam się w środę. Pijąc grapefrutową herbatkę (moją ulubioną- skąd Asia miała, to ja nie wiem) malowałam jej śliczną buzie i najlepiej malujące się oczy świata, powtarzam jej to za każdym razem! Makijaż dość prosty brązy, kreski i czerwone usta (jeszcze nigdy Asi nie pomalowałam ust na czerwono). Po wyśmianiu się i wygadaniu ruszyłyśmy na najszybsze zdjecia świata, trwały one jakiś kwadrans, ze względu na moje złe samopoczucie i Asi dalsze plany. Niestety to złe samopoczucie nie skończy się jeszcze kilka dni, leże chora i choroba nie chce ode mnie uciec. Ale kochana mamusia zrobiła pyszne pierożki wiec idę szamać. A wy trzymajcie się cieplutko i nie chorujcie, niech pierwsze promyki słońca nie będą dla was zdradliwe i dalej ubierajcie się ciepło! Do następnego!
Pod postem dodaje kilka ulubionych zdjęć ze wszystkich sesji z Asią (zaczynając od tej powyżej opisywanej)
lubię te łóżkowe.
OdpowiedzUsuń